niedziela, 17 sierpnia 2014

Welcome to United States


Melduję się z Hotelu Double Tree by Hilton!
Wszystko poszło gładko i tym właśnie sposobem moja noga po raz pierwszy stanęła dziś na amerykańskiej ziemi.
Tymczasem lecę odespać nieprzespane godziny (myślę że ok 40 się uzbiera).
Pozdrowienia z Ameryki!


środa, 6 sierpnia 2014

11 dni

No właśnie. Zostało już 11 dni do mojego wylotu. Czas pędzi jak szalony a czasu stale brakuje.
Za 14 dni w końcu moja noga stanie na wymarzonej amerykańskiej ziemi. Okaże się wtedy dopiero czy będzie to faktycznie american dream.
Powoli zaczynam pakować swoje rzeczy do pudeł, żeby przez rok nie zagracały pokoju. 
W walizce coraz więcej rzeczy.
A co do walizki. Zamówiłam dwie (dużą i podręczną) z Samsonite- American Tourister i jestem jak na razie bardzo zadowolona. Kółka chodzą leciutko, wykonanie wydaje się solidne. Walizki Samsonite mają bardzo dobre opinie a ten model był stosunkowo niedrogi.
Poniżej zdjęcie- kolor mnie urzekł :)



A teraz o odwiecznym problemie- prezenty dla host family.
Dla rodziców kupiłam album ze zdjęciami i podpisami polskimi, angielskimi i niemieckimi ze zdjęciami Jury Krakowsko- Częstochowskiej czyli moich rejonów.
Oprócz tego w Krakowie urzekły mnie szachy które na czarnych polach mają zdjęcia polskich królów z podpisami.
Największy problem jest z dziećmi w moim przypadku. Nie są to już małe szkraby- dziewczynka 12 lat, chłopiec 10.
O ile dla dziewczynki jest duży wybór, o tyle przy prezencie dla 10-letniego chłopca poległam.
Dla dziewczynki kupiłam breloczek z góraleczką i kolorową, drewnianą szkatułkę z napisem "Kraków"- tak mi się spodobała, że najchętniej wzięłabym ją dla siebie!
Jak już wyżej wspomniałam, przy chłopcu poległam. Dlatego też nie dostanie prezentu związanego z Polską a po prostu grę- Prawo Dżungli. Ja osobiście tą grę uwielbiam więc będziemy mogli razem pograć, może i rodziców namówimy ;) Pytałam się hostów co J lubi i dowiedziałam się, że m.in. gry, stąd ten wybór. Może dokupię mu jakiś breloczek również z akcentem polskim.
Oczywiście do tego wszystkiego będą słodycze.

Nie chcę mi się robić zdjęć więc wstawiam tylko szachy i Prawo Dżungli bo znalazłam zdjęcia na internecie :)



Nie wiem czy już o tym pisałam- więc wspomnę.
Wyloty z APiA są 18 sierpnia jednak mnie rodzina zapytała, czy mogą mnie zapisać na kurs jazdy- wtedy wylot jest dzień wcześniej czyli 18 sierpnia. Po orientation mam dostać się pociągiem do Waszyngtonu- dostałam już na maila bilet po tym jak napisałam hostom, że zatwierdzono mi wizę.

Już 2 dni po przyjeździe do Potomac'u mam wolny wieczór. Hości zanim mnie wybrali, kupili bilety na jakieś show, niestety nie udało im się później dokupić bilety dla mnie, wszystko się wyprzedało.

Wspomnę jeszcze o rozmowie wizowej.
Miałam ją ustaloną na 9.30. Oczywiście na miejscu byłam dużo wcześniej tak też udało mi się wcześniej dostać do środka. Najpierw rewizja, później odciski palców i poczekalnia. W oczekiwaniu na rozmowę bardzo się stresowałam. Miałam nadzieję, że będę jedną z tych szczęściar, które rozmowę mają w języku polskim.
Po podejściu do okienka, w którym siedział konsul, usłyszałam przemiłe ale niezgrabne "Dzień dobry".
Już się ucieszyłam, że rozmowa będzie po polsku.
Później jeszcze prześmiesznie przeczytał moje dane i zapytał ile mam lat- wszystko po polsku.
No i w końcu pytanie- Umie Pani mówić po angielsku?
Odpowiedziałam, że się staram, więc stwierdził, że spróbujemy bo to bardzo ważne itd.
No i od tego momentu rozmowa angielska,
Zapytał dlaczego chcę być AuPair, gdzie wyjeżdżam, do kogo. Na koniec pytanie czy przeczytałam swoje prawa- odpowiedziałam, że nie wszystko więc poprosił abym zrobiła to teraz a on sprawdzi coś w komputerze. No i w końcu powiedział iż zatwierdza moją wizę.
Dodał jeszcze mi o tym jak ważny jest mój paszport i, że mam go nikomu nie dawać, pilnować i mieć przy sobie.
I po strachu :)

Teraz tylko przeżyć lot, który mam nadzieję, będzie bez przesiadek.
Nie leci ktoś 17 sierpnia? :)

Wracam do przygotowań i najprawdopodobniej napiszę dopiero z USA :)

Pozdrawiam!









czwartek, 19 czerwca 2014

PERFECT MATCH!

Ależ się cieszę!
Wczoraj przeprowadziłam drugą rozmowę z rodziną (2 dzieci, 8 i 12 lat). Rozmawialiśmy tylko ok 15 minut i jakoś po romowie miałam złe przeczucia. Ogólnie są cudownymi ludźmi, ale bałam się, że już nie podchodzą tak entuzjastycznie do rozmowy ze mną. Może to przez to, że u nich była 7 rano a host był po joggingu :) Powiedzieli, że chcieli tak tylko ze mną porozmawiać, zapytać co u mnie słychać. Na drugi dzień mieli podjąć decyzję. Wieczorem rozmawiałam jeszcze z inną, nową rodziną, bardzo mili ludzie również, świetnie mi się rozmawiało. Jednak bardziej chcieli mnie mieć na oku.
Dzisiaj weszłam na mój profil AuPair i zobaczyłam, że tej rodziny już nie ma. No to już się załamałam, czekałam na maila od nich z odmową . Stwierdziłam, że na pewno wybrali kogoś nowego i dlatego nie mam ich już widocznych.
Za chwilę, faktycznie, dostałam od nich maila ale było tam pytanie o to... czy chcę zostać ich AuPair!
Żebyście widzieli, jak strasznie się cieszyłam :)
Napisali już do biura i mam rozpocząć proces wizowy.
W tym samym momencie, pojawiła mi się na profilu nowa rodzina (ale to już nieważne).
Tym sposobem, mam wylecieć 18 sierpnia do Potomac- 20 minut od Washingtonu.
Ah, i nawet egzamin nie popsuł mi humoru!

Buziaki!

piątek, 13 czerwca 2014

... i do przodu. Nowe rodziny

Studia, Ameryka, egzaminy, skype. Tak w skrócie wyglądają moje ostatnie tygodnie. I powiem Wam, że to chyba za dużo.
W przerwie od  nauki odpisuję na maile rodzinom. A pojawiła się znowu nowa.

Match #4
Wydają się to być bardzo miła rodzina. Dostałam od nich maila ze zdjęciami i listem. Mam chyba szczęście do rodzin z miast leżących nieopodal Washingtonu. Do opieki dwójka dzieci- 9-letni chłopiec i 12-letnia dziewczynka. I chyba szczerze mówiąc wolę opiekować się mniejszymi dziećmi. Ci wchodzą w końcu w wiek buntu. Wszystko jednak byłoby pięknie gdyby nie fakt, że praca jest do 9 P.M. Dla mnie to trochę za długo. Jednak chciałabym czasami wieczorem wyjść, przejść się. Rodzice są bardzo zapracowani. Wymieniłam z nimi kilka maili i umówiłam się na Skype- chętnie ich poznam a i nowa rozmowa= nowe doświadczenie. Rozmowę mam jutro o 13 naszego czasu.

Again- Match #2
Pamiętacie drugą rodzinę, która nie odezwała się do mnie? Zniknęli z mojego profilu i ostatnio pojawili się ponownie. Tym razem jednak napisali maila. HM wydaje się sympatyczna jednak jakiś niesmak mi pozostał. Mieszkają w Alexandrii, mają 2 synków. Obiecałam odezwać się do nich w weekend w celu umówienia się na Skype.

Match #3
Moi faworyci. Po rozmowie z ich obecną AuPair, HM napisała do mnie maila, że bardzo chcieliby ze mną porozmawiać. Na początku przerażało mnie, że do opieki jest 3 dzieci. Z drugiej strony- jeśli jest jedno dziecko, trzeba wymyślać rozmaite zajęcia aby mu czas zapełnić a kiedy jest ich trójka, bawią się oni ze sobą. Wydają się bardzo sympatyczni. Co ważne, pytałam się ich AuPair czy rodzina traktuje ją jak członka rodziny czy jak zwykłą nianię. Ku mojemu zadowoleniu, rodzina wszystkie AuPair traktuje jak członka rodziny (byłabym ich 4 AuPair o ile dobrze pamiętam), co więcej, z dziewczynami mają kontakt do dziś, jedna przylatuje nawet do nich na wakacje. Mam z nimi Skype dziś o 12 w nocy więc trzymajcie kciuki! :)

sobota, 7 czerwca 2014

Notatki, egzaminy, sesja i... nowa rodzina na profilu- Match #3

Czerwiec to taki czas kiedy studenci uświadamiają sobie, że znowu nic nie wyszło z postanowień o systematycznej nauce przez cały rok więc znowu trzeba ogarnąć w kilka dni materiał, którego fizycznie nie jest się w stanie opanować... ah, zapomniałam, że dla studentów nie ma rzeczy niemożliwych.

I tym sposobem, od kilku dni siedzę i kuję. Na szczęście zaczęłam naukę już jakiś miesiąc temu lecz wykładowcy postanowili mi plany pokrzyżować i załadować maj tyloma projektami i kolokwiami ile tylko jest możliwe... ok, nawet więcej.
Ale ale, właśnie teraz, kiedy powinnam naukę kontynuować, co robię? Przeglądam profil rodziny, która przed chwilą za sprawą AuPair przesłała powiedomienie iż jest zainteresowana moją osobą. Jak miło! Już myślałam, że nikt się nie odezwie.

Kim jest ów tajemnicza rodzina? Jeszcze sama dobrze nie wiem! Mają 3 dzieci, które na jednym zdjęciu wyglądają na straszne łobuziaki a na następnym na aniołki. Jednak czy na jednym czy na drugim- wyglądają na bardzo mądre.

Po essay'u wydają się bardzo mili. Rodzina pochodzi z Fairfield. 5 minut do plaży, 50 minut pociągiem do Nowego Jorku. Praca od 7.30. Do 15.30 wolne. Weekendy zazwyczaj wolne.
Co więcej? Na pewno napiszę jeśli się czegoś dowiem. :)

A tymczasem- wracam do nauki!

czwartek, 29 maja 2014

Match #1 and #2

2 dni temu nastał w końcu przełomowy moment- na moim mailu pojawiły się 3 maile związane z aupairowaniem. Żebyście widziały moje zdziwienie i radość na twarzy kiedy zobaczyłam temat jednego maila "A Host Family  is Interested in You!".

Match #1
Rodzina numer jeden to ojciec i dwie córki- 17 lat  i 4 lata. Dostałam od nich od razu maila, że chcieliby ze mną porozmawiać na Skype w najbliższy weekend. Starsza córka pod koniec wakacji wyjeżdża do collegu więc miałabym się opiekować tylko młodszą- śliczną blondyneczką. Na początku lekko mnie przeraził fakt, że mam do czynienia z samotnym ojcem ale po mailach i zdjęciach wnioskuję, że jest bardzo miłą osobą. Mieszkają w stanie Virginia, 35 minut od Washingtonu. Nie jest to moja wymarzona lokalizacja (chciałam mieszkać raczej w stanie California lub Floryda) ale teraz widzę, że nie jest to najważniejsze.
Rozmawiać będę z nimi w sobotę ale dość skrupulatnie napisali essay. Host pracuje od 8 do 18 więc rano on odwozi małą do przedszkola, ja mam później ją odebrać, zawieźć na zajęcia, zająć się nią. Z tego co mi się więc wydaje, rano mogłabym pospać :P. Weekendy miałabym wolne, zajmowałaby się wtedy dziewczynką ich niania. Do dyspozycji miałabym na wyłączność 2 (!) samochody- duży i mały. Nie wiem tylko czy nie potrzebują AuPair od lipca.

Match #2
Dzisiaj rano, wchodząc na maila, zobaczyłam, że jakaś rodzina jest mną zainteresowana. Nie miałam jednak żadnego maila od nich. W ich aplikacji jest tylko jedno zdjęcie- dwóch chłopców i podstawowe informacje czyli miejsce zamieszkania, ilość dzieci. Nie ma essay'u. Mieszkają również w Stanie Virginia, jeszcze bliżej Washingtonu. Sama nie wiem czy napisać do nich maila czy poczekać aż sami się odezwą. Jestem pozytywniej nastawiona do rodziny pierwszej, po pierwsze ze względu na to, że pod opieką miałabym tylko jedno dziecko i to dziewczynkę, z którą zazwyczaj łatwiej się dogadać a po drugie, od razu wymieniłam się z Hostem kilkoma mailami, jest otwarty i sympatyczny.

Zobaczymy co będzie dalej. Nadal marzę o znalezieniu rodziny z Los Angeles :D
Trzymajcie się!

wtorek, 20 maja 2014

Room

"Congratulations on being accepted to participate on the Au Pair program! Your American Adventure starts here!"

Ah, ile czasu czekałam na ten komunikat odświeżając tysiące razy swoją stronę AuPair.
I w końcu nadeszła ta chwila- room otwarty. Tylko co dalej? teraz coraz bardziej przeraża mnie myśl, że nikt się nie odezwie. W końcu nie mam dużo czasu.

niedziela, 11 maja 2014

Waiting for...

Tic toc... z niecierpliwością czekam nadal na dostęp do rodzi. Ma to nadejść podobno w ciągu 1-2 dni. A tymczasem czas rozpocząć przygotowania do sesji. Oj, będzie ona ciężka i stresująca. Dlaczego?
Żeby zrealizować mój American Dream, muszę zdać wszystkie egzaminy w pierwszym terminie. Powód jest prosty- ubieganie się o urlop dziekański. Jeśli nie zdam w pierwszym terminie, nie zdążę wziąć dziekanki na wyjazd w takim terminie żeby wrócić na następny rok akademicki. Nie zastanawiałam się nad tym co zrobię jeśli mi się nie powiedzie. Nie biorę takiej ewentualności pod uwagę :)

W  tym miejscu, zapraszam do kontaktu ponownie osoby, które planują wyjechać w sierpniu/ wrześniu. Może terminy nam się zgrają o ile los mi będzie sprzyjał.

To tyle na dziś. Dużo tego nie było ale czas wracać do  nauki ;)

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Everything And Nothing

Nie idźcie na studia!
Dobrze, chyba przesadzam. Aczkolwiek mnie one wykańczają. W szczególności zważając na fakt, że codziennie jadę godzinę czasu w zatłoczonym pociągu. Koleje Śląskie zbliżają do siebie ludzi. I to dosłownie!
A wygląda to tak:



Czyż nie wspaniale? Może trudno w to uwierzyć ale stale jest coraz gorzej- mam na myśli pociągi oczywiście :)

Abstrahując od moich zażaleń na Koleje, wrócę do tematu wyjazdu.
Nadal czekam z niecierpliwością na otwarcie mojego roomu. Jednak widzę, że coś się w tej sprawie dzieje. Mianowicie, dostałam wytyczne co do poprawek w referencjach i liście do host family. Jeśli jestem już w tym temacie, wspomnę też o children reference. Jeśli ktoś się zastanawia nad tym, czy referencje są w jakiś sposób sprawdzane- tzn. czy biuro wykonuje telefon na podany przez wystawiającą referencję osobę numer- odpowiadam.... tak, dzwonią :)
Mniemam, że formalności jeszcze trochę potrwają.

Zastanawiam się, czy jestem marzycielką i czy tylko ja tak robię... O co mi chodzi?
Bardzo dużo czasu spędzam na czytaniu blogów obecnych AuPair, przeszukiwaniu internetu w celu odnalezienia nowych, ciekawych informacji o USA i wynajdywaniu na mapie idealnego miejsca do wyjazdu. To wszystko oczywiście w czasie kiedy powinnam się uczyć!
Wiem, że myślenie o tym, gdzie chciałoby się mieszkać, jest odrobinę bez sensu bo rodzina z takiej miejscowości może się nawet nie odezwać. I faktycznie, jest to trochę niezdrowe bo przecież najważniejsze jest dobre dopasowanie się z rodziną, miejsce zamieszkania jest rzeczą drugoplanową. Jednak czuję, że trudno by mi było zdecydować się na rodzinę, zamieszkującą mało ciekawe miejsce, z dala od znanych, wielkich miast.
Sama nie wiem czy to normalne.

No i moja główna obawa w przypadku włączenia mnie do bazy- odezwanie się do mnie rodziny i rozmowa z nimi na skype. Nie dość, że nie zawsze rozumiem co osoba po drugiej stronie monitora do mnie mówi, to jeszcze mam rozmawiać w obcym języku. To dopiero będzie stres!

Trzymajcie kciuki za szybki obrót spraw.
Wracam do trudów nauk!


wtorek, 22 kwietnia 2014

Podążając za... Ameryką

Zastanawiam się o czym dziś napisać. Dzieje się tak dużo a zarazem tak niewiele.
Moje kompletowanie papierów potrzebnych do aplikacji zmierza ku końcowi. Oczywiście mówię tu tylko o dokumentach, referencjach itp., które są niezbędne do otwarcia roomu. Jeśli uda mi się znaleźć odpowiednią rodzinę, wtedy dopiero się zacznie.
Co więc zrobiłam ostatnimi czasy?
Przede wszystkim w końcu odbyłam interview. Powiem Wam szczerze, że nie ma się czego bać. Myślę, że to tylko formalność. Wszystko przebiegało na luzie i nawet moja zmora czyli rozmowa po angielsku jakoś zleciała. Oj, muszę się jeszcze podszkolić przed wyjazdem...
Do dziewczyn, które nie odbywały jeszcze rozmowy- dostaniecie również test psychologiczny do wypełnienia. Rozmowa jest ogólnie świetnym momentem żeby rozwiać Wasze wszelkie możliwości. Najlepiej zróbcie sobie listę pytań jakie chcecie zadać :)
Rozmowa po angielsku nie jest skomplikowana więc nie ma się czego obawiać.
Załatwiłam formularze medyczne i to by było na tą chwilę wszystko.
Nie wiem czy wspominałam już kiedy chcę wyjechać? Jeśli nie to się przypomnę :)
Chciałabym aby udało mi się zacząć program na przełomie sierpnia i września. Stąd jeszcze moja drobna dygresja- jeśli któraś z Was również szykuje się na te miesiące to niech pisze. Dobrze by było znać kogoś wyjeżdżającego ze mną.
Żeby mieć łatwiejszy kontakt z innymi AuPairkami, zgłoszę się na stronę blogi-aupair, będzie łatwiej znaleźć pokrewne duszyczki. Jeśli to czytacie to możliwe, że mój blog już tutaj widnieje.
Starczy na dziś już moich wypocin, napiszę kiedy będą jakieś postępy (czytaj: otworzą mój room :))

Do następnego :)

niedziela, 6 kwietnia 2014

Na sam początek...

Jeśli mam być szczera, nigdy nie byłam czytelniczką blogów i takowych nie zakładałam. Bo o czym miałabym pisać? Czym mogłabym zarazić innych?
Zmieniło się to ostatnio. Ale zacznijmy od początku.
















W zeszłym roku skończyłam szkołę średnią i tym samym zaczął się w moim życiu nowy etap- studia. Muszę przyznać, że słysząc o niekończących się studenckich imprezach, nie spodziewałam się, że będzie dosyć ciężko. Jednak sesja jest dokładnie taka jak opisywali inni- krótko mówiąc zło!
W trakcie jednego wykładu, głos zabrała pewna sympatyczna osoba. Zaczęła nas namawiać na wyjazd do USA. Nie byłam szczególnie zainteresowana tym.
Ja? Do Stanów? Błagam!
Tym sposobem byłam prze-szczęśliwa, że wykład leci a ja nie muszę nadwyrężać swoich nadgarstków podczas notowania.
W tle słyszałam dalej o rocznym wyjeździe do kraju gwiazd filmowych. Nie będę Was zanudzać szczegółami programu Au Pair bo możliwe, że na tego bloga natrafiliście nie przypadkiem i wszystko już wiecie. Jeśli nie, odsyłam na STRONĘ
Nie wiedzieć dlaczego, po wyjściu z auli po głowie przeszła mi myśl:
"Wyjazd do Stanów. Zawsze chciałam to zobaczyć na własne oczy. Dlaczego z góry zakładam, ze ta oferta nie jest dla mnie? Czy nigdy nie mogę podjąć radykalnych kroków?"
Po powrocie do domu zaczęłam czytać o programie AuPair in America. I wiecie co? Stwierdziłam, że chcę spróbować! Wszyscy w rodzinie myśleli, że to następne fanaberie, że przejdzie mi po kilku dniach. Był początek roku akademickiego a ja nie chciałam zrezygnować ze studiów więc stwierdziłam, że zdam obie sesje po czym wezmę roczny urlop dziekański i we wrześniu wyjadę. Tym sposobem przez kilka miesięcy nie myślałam zbyt dużo o tym wyjeździe i nie mówiłam o nim, nie robiłam nic w kierunku jego realizacji. Nadszedł jednak styczeń, wrzesień co raz bliżej. Stąd ponownie jedynym tematem moich wywodów w domu był program AuPair. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak zdziwieni i jednocześnie przerażeni byli moi rodzice (i nie tylko) gdy dotarło do nich, że ich córka nie żartowała, faktycznie chce wyjechać!
Od tego czasu wzięłam się za formalności. Zaczęłam załatwiać potrzebne dokumenty (referencje, międzynarodowe prawo jazdy, formularz medyczny) i kręcić filmik o sobie, na podstawie którego przyszła hosta family miała mnie wybrać. Teraz czekam na interview, po którym będę umieszczona w bazie (o ile wszystko dobrze pójdzie).
Po co założyłam tego bloga?
Otóż chciałabym mieć miejsce gdzie będę mogła wszystko zapisać i pomóc innym dziewczynom chcącym podjąć wyzwanie i wyjechać. Odkąd chcę wyjechać, stale śledzę blogi AuPair'ek bo to one mogą najwięcej doradzić. Może znajdzie się ktoś, kto tak jak ja, ma zamiar wyjechać w okolicach wrześnie. Może dzięki temu, że napiszę krok po kroku wszystko o moich dążeniach do marzenia o wyjeździe, komuś ułatwię podjęcie decyzji bądź prawidłowe załatwienie wszystkich formalności.
To tyle w tytule wstępu. Chyba i tak aż nadto się rozpisałam. W najbliższym czasie postaram się napisać coś sensownego. Gdybyś trafiła na tego bloga i miała pytania do nowicjuszki, pisz śmiało. Co prawda dużo poradzić jeszcze nie mogę ale mam nadzieję, że w najbliższym czasie to się zmieni i ruszę krok do przodu. Jeśli przeczytałaś tego posta do końca, mam nadzieję, że Cię nie zanudziłam.
Dzięki za uwagę! :)